wtorek, 26 kwietnia 2016

Mały wielki powrót

Mały, bo to nic takiego, każdego z nas kiedyś to spotka. Wielki, bo dla mnie urósł do rangi wydarzenia roku. Co takiego? Wielkimi krokami zbliża się mój powrót do pracy. Już tylko kilka dni dzieli mnie od pozostawiania Córeczki niemal codziennie na kilka godzin. Targają mną sprzeczne emocje. Z jednej strony cieszę się, że pójdę "do ludzi". Siedzenie w domu przez większość czasu sam na sam z dzieckiem potrafi człowieka ogłupić. Niestety paraliżuje mnie trochę to, że po tak długim czasie przerwy nie będę potrafiła się w tej pracy odnaleźć, że zapomniałam już wszystkiego, czego się nauczyłam. Choć wdrożenie się zajmie mi pewnie tylko kilka dni, to i tak boję się okropnie pierwszego dnia w nowej pracy. Ale najbardziej przeraża mnie to, że nie wiem jak sobie poradzę tyle czasu bez Niuni. Do tej pory kilka razy zostawiałam ją w domu, żeby pozałatwiać swoje sprawy, albo raz czy dwa wyskoczyć ze znajomymi, ale było to na chwilę i nie codziennie, a i tak tęskniłam jak chole*a. Wiem, że Malutka zostaje w dobrych rękach, w końcu opiekować będzie się nią Tatuś, ale jakoś nie ułatwia mi to sprawy. Co innego zostawić od czasu do czasu Maleństwo z dziadkami i chwilę odetchnąć, a co innego zostawiać ją codziennie. Przecież ona jest jeszcze taka malutka. Przez niemal 5 miesięcy byłam z nią non stop, widziałam każde jej postępy, dawałam pierwszą marchewkę i pierwszą kaszkę, pierwszy raz wychodziłam na spacer, widziałam jak pierwszy raz samodzielnie przekręca się na boczek i jak z dnia na dzień coraz lepiej trzyma główkę leżąc na brzuszku. Przeraża mnie myśl, że idąc do pracy ominie mnie coś bardzo ważnego. Teraz, kiedy jest już coraz starsza i zbliża się lato, pierwszych razów będzie coraz więcej. Boję się, że po powrocie z pracy usłyszę, że dzisiaj Mała pierwszy raz kąpała się w baseniku, że pierwszy raz samodzielnie usiadła, że zaczęła raczkować, że postawiła swój pierwszy krok. Chciałabym być przy niej cały czas i choć wiem, że powrót do pracy jest nieunikniony, wolałabym to jeszcze odwlekać. Niestety życie ułożyło dla mnie inny scenariusz. Wiem, że nie wyjeżdżam za granicę, że do pracy będę miała przysłowiowe trzy kroki i będę tam spędzała mniej czasu niż zwyczajowe 8 godzin, lecz i tak nie jest mi lekko. Może gdyby była starsza nie miałabym takiego poczucia, że coś ucieka mi między palcami. Widzę jak szybko rośnie i wiem, że ten czas już nie wróci, że nikt nie odda mi straconych momentów. Wiem, że nie jestem w tym sama, wiele mam wraca do pracy dużo szybciej po porodzie, muszą w niej przebywać znacznie więcej godzin niż ja, a sam dojazd zajmuje im nieraz kilkadziesiąt minut. Jednak nadal nie daje mi to wszystko spać, czuję się złą matką, że zostawiam ją już teraz, choć mogłabym być z nią jeszcze przez kilka miesięcy. Liczę, że moja Córcia będzie na tyle wspaniała i wyrozumiała, że z wszystkimi pierwszymi razami na mnie poczeka. Pierwsza kąpiel odbędzie się zanim mamusia pójdzie do pracy, pierwsze raczkowanie wieczorem, po mamy powrocie, a pierwsze kroki nastąpią w weekend ;-)  

czwartek, 14 kwietnia 2016

W odwiedzinach u maluszka

Moje maleństwo ma już 4 miesiące. Za nami powrót ze szpitala, Boże Narodzenie i Wielkanoc, więc skończył się pierwszy nawał odwiedzin. Z perspektywy czasu wiem, że takie odwiedziny potrafią być stresujące zarówno dla noworodka jak i dla jego rodziców. Bywały dni, że drzwi w naszym domu niemal się nie zamykały, a goście czasami nie potrafili wczuć się w rolę świeżo upieczonych rodziców. Nam było niezręcznie prosić o pewne rzeczy, czasami było przykro przez niektóre komentarze, ale czasami byliśmy pełni wdzięczności dla gości, którzy zachowywali się wręcz wzorowo.


Jeśli Wy planujecie właśnie odwiedziny u maleństwa ten artykuł jest dla Was. A przyszli rodzice powinni go udostępnić np. na facebooku, aby ich znajomi zapoznali się z etykietą odwiedzin u noworodka :-)


1. Zanim przyjdziesz - zadzwoń.

Niezapowiedziane wizyty nie są wskazane. Dom po powrocie maluszka i jego mamy ze szpitala przypomina przeważnie pole bitwy. Wszędzie porozrzucane ubranka, pampersy, kremy, butelki, smoczki i pieluchy to tylko wierzchołek góry lodowej. Do tego dochodzi nieuczesana mama w piżamie, tata z podkrążonymi oczami i dziecko uczepione piersi. Dajcie im chociaż godzinę, aby zdążyli doprowadzić siebie i dom do porządku i nie czuli się skrępowani Twoimi odwiedzinami. Przy okazji nie zapominajcie, że pierwsze dni po porodzie nie są najlepszą porą na odwiedziny. Mama i maluszek są zmęczeni porodem i pobytem w szpitalu, dziecko musi się zaadoptować do nowego otoczenia, świeżo upieczona mama może cierpieć przez ból krocza i być przygnębiona z powodu baby blues. Jeden telefon lub nawet SMS wszystko załatwi, masz pewność, że nie przerwiesz pory karmienia, usypiania czy kąpieli, a rodzice będą na Ciebie czekali.


2. Umyj ręce.

Młodym rodzicom niezręcznie jest prosić gości o umycie rąk po przyjściu, zanim pogłaszczą maleństwo lub wezmą je na ręce. Jednak pamiętam moją gęsią skórkę, kiedy goście wchodząc do domu najpierw głaskali psy, a potem wyciągali ręce do Księżniczki. Pamiętajcie, że takie maleństwo ma niską odporność i każdy, nawet najdrobniejszy "zarazek", może wywołać u niego groźne choroby.


3. Nie całuj!

Ja wiem, że takie maleństwo jest przesłodkie, ma taką śliczną buźkę, malutkie rączki, gładką skórkę i urocze włoski - nic tylko całować. Ale błagam Was - nie róbcie tego, przynajmniej nie w pierwszym okresie życia malucha. Możecie być nosicielami chorób, o których nawet nie wiecie. Przykładowo taka opryszczka, której możecie być nosicielem (nawet, jeśli nie występują objawy) - wywołujący ją wirus może powodować u dziecka opryszczkowe zapalenie jamy ustnej i gardła czy przełyku, które może być zagrożeniem dla życia takiego maleństwa. Przy okazji - dobry gość to taki, który wie, że gdy jest chory lepiej zostać w domu - nawet jeśli to tylko katar.



4. Przynieś ze sobą coś do jedzenia.

Nie, nie chodzi tu o kanapki, które masz zjeść w samotności. Kup po drodze ciasteczka, weź kawałek upieczonego w domu ciasta lub zrób sałatkę. Rodzice przy noworodku mają mnóstwo pracy i mogą nie być przygotowani na Twoją wizytę. Na pewno będzie im miło, jeśli o tym pomyślisz.


5. Prezent.

Oczywiście nie musisz nic ze sobą przynosić. Rodzice i tak dostali największy prezent w postaci maleństwa. Ale jeśli koniecznie chcesz czymś obdarować nowo narodzonego członka rodziny zapytaj rodziców co jest im potrzebne. Zamiast kupić kolejne ubranko, którego maleństwo może nawet nie założy, być może rodzicom kończą się pampersy, nawilżane chusteczki, może dziecko nie ma kocyka, albo ma za mało skarpetek. Jeśli nic nie odpowiedzą - kup wedle własnego uznania, wtedy nie mogą mieć pretensji :-) Pamiętaj również o rodzicach. Będzie im niezmiernie miło, jeśli im również kupisz drobny upominek - dobrą czekoladę, ładnego kwiatka, może to być drobiazg, ale to matka dziecka ukończyła właśnie 40 tygodniowy maraton z brzuchem i jej również należy się odrobina uznania :-)


6. Poczekaj, aż mama sama da Ci potrzymać dziecko.

To ważne, żeby nie wyciągać rąk po malucha, nie próbować wyrwać go z objęć matki, nie wyciągać samodzielnie z łóżeczka. W pierwszych miesiącach życia, a tym bardziej w kilka dni po porodzie, więź między matką a dzieckiem jest wyjątkowo silna. Nie dziw się więc, że matka nie będzie chciała oddać Ci swojej pociechy, bo ona najchętniej nie wypuszczała by jej z rąk. Nawet jeśli ma do Ciebie wielkie zaufanie to najpewniej się czuje, gdy dziecko jest przy niej. Jeśli dostaniesz już maluszka w objęcia potrzymaj go chwilkę i oddaj do rąk rodziców. 


7. Krótka pierwsza wizyta.

Nikt nie będzie miał Ci za złe, jeśli pierwsza wizyta potrwa tylko chwilę. Nawet jeśli wydaje Ci się, że tematów do rozmowy jest jeszcze mnóstwo i Twoje towarzystwo jest młodej mamie wręcz niezbędne nie przedłużaj odwiedzin. Długie wizyty męczą zarówno rodziców, jak i noworodka. Daj rodzinie czas, aby nacieszyli się sobą i odpoczęli. Weź pod uwagę, że mama może czuć się niezręcznie musząc przy Tobie nakarmić dziecko lub walcząc z zamykającymi się powiekami po nieprzespanej nocy. Pamiętaj również, aby podczas odwiedzin zachowywać się cicho i spokojnie. Stojąc nad łóżeczkiem ścisz głos, nie wybuchaj głośnym śmiechem, nie przekrzykuj rodziców. Dla maleństwa takie niepotrzebne hałasy to duży stres - zaoszczędź mu go. 


8. Dobre słowo.

Nawet jeśli rodzice wyglądają koszmarnie, mamie po ciąży przybyło kilka kilogramów i ewidentnie wygląda na zaniedbaną i zmęczoną - nie mów tego, najprawdopodobniej ona doskonale o tym wie, ale nic na to nie poradzi. Powiedz jej za to, że świetnie sobie radzi, że jest super mamą, że jest dzielna i bardzo dobrze opiekuje się maleństwem. Nawet jeśli źle założy pampersa, nie karmi tak jak powinna, tata nosi dziecko w nieodpowiedniej pozycji, a maluch nie jest stosownie ubrany - uwagi zachowaj dla siebie. Młodzi rodzice dopiero uczą się opieki nad dzieckiem, stają na głowie, aby wszystko zrobić jak najlepiej potrafią i na pewno będzie im przykro, jeśli będziesz ich pouczać. Jeśli mają kłopoty i proszą o radę lepiej nie wyskakiwać z tekstem "ja takich problemów nie miałem/am", "moje dzieci nie sprawiały takich kłopotów", "ja sobie z tym świetnie radziłam/em" itp. Lepiej polecić im dobrą książkę, sprawdzoną położną lub delikatnie podsunąć rozwiązanie. 


9. Zaproponuj pomoc.

Nie narzucaj swojej pomocy na siłę, nie naciskaj, lecz raczej delikatnie powiedz, że gdyby mieli problem mogą do Ciebie dzwonić o każdej porze dnia i nocy. Nawet jeśli nie skorzystają, będą czuli się pewniej wiedząc, że mają na kogo liczyć. Zamiast na siłę sprzątać za nich mieszkanie zaproponuj, że weźmiesz malucha na spacer, aby oni mogli uciąć sobie krótką drzemkę, zabierz starsze rodzeństwo na lody, żeby rodzice chwile odsapnęli, zaproponuj, że zrobisz im obiad lub zakupy, aby mogli w tym czasie chwilę odpocząć. Nie obrażaj się jednak, jeśli odmówią. Niektóre mamy za punkt honoru przyjmują sobie, że same dadzą sobie radę z całym domem i nie ma sensu na siłę ich uszczęśliwiać.


Myślę, że z tymi radami wizyta u nowego członka rodziny będzie przyjemnością zarówno dla Ciebie jak i dla rodziców, a po Twoim wyjściu nie pozostanie niesmak - wręcz przeciwnie, będą z radością oczekiwać kolejnych odwiedzin :-)

środa, 6 kwietnia 2016

Obiecuję Ci, Córeczko ...

Kochana Córeczko!


Nie wiem, jak będzie wyglądał świat gdy dorośniesz. Być może zanim nauczysz się czytać blogi odejdą do lamusa i wszyscy zapomną o mojej stronie. Mam nadzieję, że ja będę tu powracać i przypominać sobie jak to było, gdy byłaś maleńka. Przeczytam swoje wypociny i wspomnienia ożyją, wrócą dawne emocje i refleksje. I wtedy natknę się na ten list. List, w którym napiszę, co obiecałam sobie, gdy miałaś niecałe 4 miesiące i leżałaś słodko w łóżeczku, a ja z łezką wzruszenia w oku oglądałam zdjęcia z Twojego chrztu. Przypomnę sobie ile emocji mi wtedy towarzyszyło, jaka byłam dumna z bycia Twoją mamą, jak bardzo bałam się o Twoją przyszłość i jak rozpierająca mnie miłość dodawała mi pewności, że zrobię wszystko, abyś była szczęśliwa i wyrosła na wspaniałą kobietę. Mam nadzieję, że jeśli gdzieś po drodze zbłądzę, to ten list podpowie mi jak wrócić na właściwy tor.


Po pierwsze - chciałabym Ci obiecać, że nie będę lekceważyć Twoich problemów. Nie powiem, że wymyślasz, że przesadzasz, że to nic takiego. Nawet gdyby chodziło o złamaną kredkę, przewróconą wieżę z klocków czy poplamioną ulubioną sukienkę, zawsze wysłucham Twojego problemu i spróbuję znaleźć rozwiązanie. Wiem, jak jest mi smutno, gdy inni lekceważą moje problemy, śmieją się z nich lub nie chcą mnie wysłuchać. W dorosłym życiu inne sprawy zajmują moją głowę, jednak pamiętam doskonale, że gdy sama byłam mała to nie zepsuty samochód czy brak pieniędzy na wakacje był najgorszy, ale właśnie zniszczona zabawka czy podarte rajstopki. Nie powiem Ci także "nic się nie stało" gdy się przewrócisz i obetrzesz kolanko. Bo dla Ciebie właśnie "coś" się stało. Ciebie będzie to bolało, a ja jako kochająca matka przytulę Cię, pocałuję i podmucham "kuku", a potem przykleję kolorowy plasterek, nawet gdyby tego "kuku" wcale nie było widać.


Obiecuję Ci również, że nauczę Cię wszystkiego, co sama potrafię. Nauczę Cię piec i gotować, jeździć na rowerze i rolkach, malować paznokcie i robić makijaż, układać włosy i chodzić na obcasach, przyszywać guziki i cerować skarpety. Nawet jeśli sama robię to kiepsko, to gdy dorośniesz nauczysz się tego lepiej. Będziesz jednak miała podstawy i dobry start w dorosłe, samodzielne życie. Będziesz potrafiła zadbać o swoją przyszłą rodzinę, a najpierw zdobyć odpowiedniego mężczyznę, który, mam nadzieję, doceni Twoje umiejętności. 

Obiecuję także pomóc Ci w rozwijaniu Twoich zainteresowań. Nawet gdyby miała to być gra na perkusji, a nie na skrzypcach, jak to sobie wymarzyłam, albo zapasy, a nie taniec towarzyski. Być może dla mnie będzie to głupie, ale jeśli Ty masz być dzięki temu szczęśliwa, to nie mam nic przeciwko. Nie pozwolę Ci za to na jazdę konną, bo będziesz miała krzywe nogi - tak twierdzi tata :-) Szukaj więc swoich pasji, choćbyś miała zmieniać je co pół roku. Bez sensu bowiem masz uczyć się francuskiego, skoro zdecydowanie bardziej wolisz niemiecki. I mam nadzieję, że stać będzie mnie na to, aby nie odmówić Ci niczego, co będzie wiązało się z Twoim wykształceniem lub hobby. I z tym wiąże się moja kolejna obietnica...

Obiecuję Ci, że będę obecna w Twoim życiu. Że nie dam się zaślepić pieniądzom i nie będę pracować od rana do nocy wmawiając sobie, że to dla Ciebie zarabiam. Wiem, że będziesz wolała dostać jedną sukienkę czy lalkę mniej, a spędzić czas ze mną. Już teraz widzę, że niepotrzebne Ci żadne zabawki, za to czas, w którym poświęcam Ci 100% swojej uwagi jest dla Ciebie najlepszą zabawą. Wszystkie grzechotki, książeczki i przytulanki są tylko dodatkiem, a najlepiej bawisz się wtedy, kiedy do Ciebie mówię, kiedy robimy razem samolot, kiedy bawimy się w "kosi, kosi łapki". W przyszłości również chciałabym móc spędzać z Tobą jak najwięcej czasu, zabierać Cię na spacery, wycieczki, nad jezioro i morze, czasami w góry i do ZOO, urządzać pikniki i ogniska, odrabiać z Tobą lekcje i oglądać bajki, czytać książki na dobranoc i przyrządzać pyszne śniadanka na dzień dobry. Mam jednak wymagającą pracę i mam nadzieję, że nie obrazisz się, kiedy czasami nie będę miała siły przeczytać Ci tylu stron bajki ile będziesz chciała, a wieczorem wykąpie Cię tata, kiedy czasami w sobotę pośpię godzinę dłużej zamiast usmażyć naleśniki zanim Ty wstaniesz, kiedy czasami włączę Ci w ciągu dnia bajkę, żebyś zajęła się sama sobą, a ja w tym czasie po prostu poleżę, kiedy zostanę w pracy godzinę dłużej chociaż obiecałam Ci, że pójdziemy do babci albo poukładamy puzzle. Bo praca też jest ważna, w końcu to dzięki niej będę mogła spełniać Twoje marzenia.

Obiecuje, że będę mówiła Ci "nie". Dlatego, żebyś wiedziała, że nie zawsze można mieć w życiu wszystko, żebyś nie rozczarowała się kiedyś, kiedy okaże się, że czegoś nie możesz kupić czy dostać, żeby ktoś nie skrzywdził Cię mówiąc "nie", którego do tej pory nie znałaś.

Obiecuję Ci, że będziesz dzieckiem tak długo, jak to konieczne. Nie będę z Ciebie robiła małej dorosłej, nie będę wmawiała, że jesteś już na tyle duża, żeby zmywać naczynia i opiekować się młodszym rodzeństwem (o ile będziesz je miała), chociaż Ty będziesz wolała nadal lepić klopsy z piasku i skakać na skakance. Dziecko musi być dzieckiem, nawet jeśli wiąże się to z ubrudzoną nową sukienką, ścianami pomalowanymi pisakami i pozrywanymi kwiatkami w ogrodzie. Ty nie rozumiesz, że tak nie wolno, dla Ciebie to tylko niewinna zabawa. Postaram się na Ciebie zbyt długo nie gniewać :-)

I gdy leżysz tak przesłodko w swoim łóżeczku, przykryta tą różową kołderką i trzesz oczka, bo za chwilę się obudzisz, to wiem, że nieba bym Ci przychyliła, żebyś była szczęśliwa, że oddałabym całe swoje życie i wszystkie pieniądze, żeby Cię uszczęśliwić. Być może wiele z moich obietnic i planów to tylko mrzonki i marzenia, ale mam nadzieję, że uda mi się je spełnić. Życzę sobie, aby w przypadku niepowodzenia tylko niewielki procent dzielił mnie od sukcesu. Chciałabym, abym w momencie, w którym będziesz opuszczać rodzinny dom i zakładać własną rodzinę, nie miała sobie prawie nic do zarzucenia, abym u kresu swoich dni wiedziała, że wychowałam Cię najlepiej jak potrafiłam.


Przy okazji dziękuję Agnieszce za przepiękne zdjęcia. Zaglądajcie do niej na stronę Fotografia - Widźgowscy, zobaczcie jakie tworzy cuda i jak niepowtarzalnie potrafi uwiecznić na zdjęciach najwspanialsze momenty życia :-)