piątek, 18 marca 2016

Mama też człowiek



Ostatnio natknęłam się na fajny artykuł w gazecie dla przyszłych i świeżo upieczonych rodziców (ostatnio niemal tylko na takie lektury udaje mi się wygospodarować nieco czasu). Natchnęło mnie to do refleksji nad macierzyństwem. Gdy dowiedziałam się, że jestem w ciąży snułam marzenia i nie raz wyobrażałam sobie siebie w roli matki. Muszę przyznać, że życie zweryfikowało wiele z moich wyobrażeń o życiu we trójkę. Wydawało mi się, że będzie to o wiele prostsze, że takie maleńkie dziecko o wiele więcej śpi, szybko się najada i idzie spać dalej, a kiedy nie śpi to grzecznie leży i ślicznie uśmiecha się do mamy :-) Tymczasem okazało się, że dzieci robią kupkę za kupką (albo nie robią jej w ogóle, co jest jeszcze gorsze), siusiu co chwila i czasami nie można nadążyć ze zmianą pieluchy. Śpią jak mysz pod miotłą, kołysane godzinę usypiają na 15 minut i znowu się budzą, a jeśli już śpią dłużej niż kwadrans to tylko na rękach - odkładane do łóżeczka gwałtownie się budzą. Zamiast grzecznie jeść kręcą się, gryzą, szarpią, odwracają głowę, przez co łykają więcej powietrza niż mleka. Każde prutniecię obarczone jest 5 minutami płaczu. Nie chcą odwracać główki z boku na bok, nie lubią leżeć na brzuszku, albo wręcz nie znoszą innej pozycji, nie wodzą wzrokiem za grzechotką, a przecież w książce było napisane, że powinny! Nie jedzą regularnie, nie chcą grzecznie poczekać na mleko, a producent pisze, że powinny dostawać butelkę co 4, a nie co 3 godziny. Płaczą nieraz godzinami i nie chcą powiedzieć dlaczego, mają kolki, niezależnie od płci (choć podobno chłopcy mają częściej), ulewają, wydawałoby się, że nieraz więcej niż zjadły. Krzyczą wniebogłosy gdy tylko położy się je do wózka i nagle wizja matki spokojnie czytającej książkę w parku przy śpiącym w wózku dziecku odchodzi w niepamięć. Okazuje się też, że nie wszystkie dzieci uwielbiają spać w samochodzie. I nagle nic nie jest takie proste, jak wydawało się przez te 9 miesięcy błogosławionego stanu.


Kiedy w końcu udaje się położyć małego terrorystę spać i po całym dniu walki idziesz do łazienki, patrzysz w lustro z nadzieją, że zobaczysz boginię domowego ogniska, w czystym, ładnym ubraniu, z nienagannym makijażem, fryzurą prosto od stylisty i świeżo zrobionym manikiurem. Tymczasem co widzisz? Z lustra patrzy na Ciebie zmęczona, smutna, sfrustrowana kobieta, w rozciągniętych dresach, z uczesaniem które nie wie kto to fryzjer, z podkrążonymi oczami, pociążowym brzuszkiem i jeszcze większą ilością kompleksów niż przed ciążą. Usiłujemy pogodzić wszystkie życiowe role: matki, żony i kochanki, córki, wnuczki, przyjaciółki. Nie pamiętasz jednak o najważniejszej roki - roli kobiety, człowieka, siebie. W pewnym momencie trzeba powiedzieć dość i przestać terroryzować się rolą bycia "idealną matką", wyłączyć TV, z którego krzyczą do nas wyidealizowane stereotypy Matki Polki i trochę odpuścić, pomyśleć o sobie. Przecież szczęśliwa matka to szczęśliwe dziecko i o tym przede wszystkim trzeba pamiętać. Nie jest najważniejsze, żeby dziecko chodziło w firmowych ciuszkach, chodziło na spacery 1,5 godziny dziennie w wózku z najwyższej półki, spało tylko w swoim łóżeczku (bo spadnie z rodzicami jest zabronione), bawiło się tylko edukacyjnymi zabawkami, nie dostawało smoczka, nie płakało. Wszystko jest dla ludzi, najważniejsze, żeby nasze dziecko było szczęśliwe... Tylko jak tu nie dać się zwariować?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz