czwartek, 17 marca 2016

Córeczka tatusia


4 z rzędu prawie nieprzespana noc za mną. Zaczynam się zastanawiać, czy sen jest w ogóle człowiekowi potrzebny? Może do tej pory żyłam w błędnym przekonaniu, że chcąc się porządnie wyspać muszę leniuchować co najmniej do 10? Ale w nocy, kiedy z łzami w oczach z bezsilności kolejny raz wstaję ukołysać małą, nachodzą najlepsze refleksje. Matka stworzona jest po to, by nieustannie żyć w cieniu swojego dziecka ... i jego ojca. Jedynie ciąża jest tym momentem, kiedy to nad kobietą wszyscy robią och i ach. A potem nadchodzi szarość dnia codziennego. Kiedy przychodzi w odwiedziny rodzina i znajomi przechodzą obok mnie jak obok manekina (choć przecież specjalnie zdjęłam dresy, uczesałam się i zrobiłam szybki makijaż), biegną do małej i zaczynają się zachwyty. Jaka ona śliczna (tak, ma dobre geny), jaka uśmiechnięta (jakby mnie ktoś bujał pół nocy też bym była), jak się szybko rozwija (łykałam garść witamin w ciąży, biegałam po lekarzach to i zdrowa jest), jakie ma śliczne ciuszki (ostatni grosz potrafię wydać na jej ubranka) i mój FAWORYT - jaka ona podobna do tatusia! 

I tutaj na moich ustach przyklejony uśmiech, w głowie potężny krzyk "NIEEE!", a serce pęka na tysiąc kawałków. Nie jest podobna i koniec, nawet gdyby była, to nie pozwalam i już. To moja córeczka, moja perełka i moja księżniczka! Od początku ciąży wiedziałam, że to będzie dziewczynka, od zawsze chciałam mieć córkę i to moje oczko w głowie (nawet wtedy, gdy puszczają mi nerwy). Będzie syn, to może być tatusiowy, córeczka jest moja! To ja znosiłam wszelkie niedogodności ciąży, ja w bólach rodziłam, ja płakałam przy jej karmieniu, bo tak mnie bolało. Płakałam razem z nią jak miała kolki, śpię jakbym nie spała, bo i tak czuwam, budzę się przy każdym jej kichnięciu, katuję kręgosłup i ręce nosząc tego małego klopsa, a kiedy jej ojciec, pracując z dala od domu śpi spokojnie do samego rana to ja zarywam noce, bo mała ma akurat gorszy okres. A i tak na końcu usłyszę - "wykapany tatuś". 

Matka ma być przy dziecku i nie dopuścić do tego, by płakało - to mój obowiązek. Nikt nie zwraca uwagi na moje podpuchnięte oczy i zmęczone ręce. Za to piorunujący wzrok, bo mała płacze, a ja nie podnoszę jak tylko piśnie, nie jest mi obcy. Ja jestem ta zła, co to nie rozumie, że to jeszcze dziecko, co złości się, bo mała nie chce przesypiać nocy, co drażni ją, że dziecko usypia tylko kołysane na rękach. Jestem złą matką, bo czasami chcę zadbać również o odrobinę własnej wygody i walczę z jej złymi przyzwyczajeniami. I choćbym na rękach chodziła to i tak wszystkim nie dogodzę. I choćbym była nie wiadomo jak dzielna to nikomu nie zaimponuję, bo takie niedocenione życie matki. Za to tatuś bawi się z córeczką najlepiej na świecie, patrzy na nią z największą miłością, jest najbardziej dumny na świecie, że ma taką śliczną córcię i w ogóle jest naj, bo tak dzielnie i wytrwale pomaga, chociaż sam pracuje z dala od domu. I tak już będzie do końca życia, choćbym sobie włosy z głowy rwała to córeczka tatusia pozostanie córeczką tatusia.




2 komentarze:

  1. Więc nie tylko ja wychowuje samotnie... Czyżby kolejny weekendowy ojciec ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Los tak chciał, że tatuś pracuje daleko. Kiedy jest w domu udziela się jak może, dzielnie wstaje w nocy, w dzień dużo bawi się z Malutką. Niestety nie zawsze może być przy nas ... liczymy, że niebawem się to zmieni i oboje odsapniemy.

      Usuń